Mamry i jego okolice to prawdziwa historia w pigułce. Przepływając pod mostem na Kirsajty i dalej, żeglujemy do miejsc, które często stanowią żywe dowody naszej burzliwej historii. Płynąc w tym kierunku nie zapominajmy o tym skupiając się wyłącznie na samej żegludze.
Niemieckie ślady
Z Mamrami nie sposób nie łączyć miejsca, które jest pełne śladów obecności na Polskich ziemiach niemieckiego okupanta, który wyjątkowo upodobał sobie popularne Mamerki. To tam właśnie mieścił się kompleks 30 bunkrów a w nim główna kwatera niemieckich sił lądowych. Imponujące, choć może nie tak wielkie jak w oddalonym o 18 km dalej Wilczym Szańcu w Gierłoży, budowle zachowały się w doskonałym stanie. Na Maurenwald, jak nazywali tą okolicę Niemcy znajduje się wysoka wieża widokowa, na którą zdecydowanie warto się wybrać i wejść. Na tą wycieczkę możemy wybrać się po zacumowaniu choćby w przystani Mamerki albo obok w Leśnym zakątku, który obecnie ma nowego właściciela. To świetne miejsce na ognisko tuż przy samym pomoście. Fajnie, intymnie i klimatycznie. Mamerki to także słynny Kanał Mazurski który budować zaczęto już w 1911 roku. Wybuch
I wojny światowej spowodował przerwę w tej spektakularnej budowli. Potem prace ruszyły ponownie i trwały aż do 1940 roku. Zdecydowanie warto poświęcić czas na dłuższy spacer, aby podziwiać ten cud techniki, który jednak zawsze kojarzy się z tragedią naszego narodu podczas obydwu wojen światowych.
Mamry jak na dłoni
Płynąc nieco dalej na północ a ściślej mówiąc na przeciwległy brzeg tej części jeziora Mamry, trafimy do kolejnego niezwykłego miejsca. Zatrzymajmy się tam na noc lub chociaż na obiad czy kolację. Mowa o porcie Trygort. To już w zasadzie jezioro Przystań. Mieszczący się tam port jest wyjątkowo przyjazny żeglarskiej braci. Idealnie zadbany, wesoła i przemiła obsługa i kapitalna rybna zupa w menu. Jedzenie generalnie jest tam godne polecenia. Kiedy już wejdziemy na samą górę, ukaże się nam niezwykły widok na całe jezioro Mamry. Dla samego nawet widoku warto jest odwiedzić to miejsce. Znajdują się tam ponadto miejsca na ognisko z ławkami i stołami a na górze obok tawerny coś na wzór strefy relaksacyjnej. Sanitariaty są co prawda dość daleko od pomostów, ale biorąc pod uwagę ilość atrakcji, można to spokojnie zaakceptować.
Węgorzewo
Płynąc wzdłuż lewego brzegu po oddaniu cum dotrzemy do Węgorzewa. I tam również znajdziemy wiele historycznych miejsc wartych uwagi. Zwróćmy uwagę na pozostałości krzyżackiego zamku z XIV wieku. Kościół św. Piotra i Pawła oraz grekokatolicka cerkiew Św. Krzyża z 1930 roku. Obydwie świątynie budowane były jeszcze jako kościoły ewangelickie. Węgorzewo to oczywiście znana tawerna „Keja”. Każdy kto założy cumy w Węgorzewie z pewnością tam trafi. Samo miasto jest do zobaczenia w kilka godzin. Warto jednak wybrać się na spacer.
Gdzie jeszcze założyć cumy?
Zdecydowanie godnym polecenia miejscem jest przystań w Skłodowie. Znajduje się tam baza WOPR, więc bezpieczeństwo gwarantowane. Samo wpłynięcie do portu jest jednak trochę wymagające, szczególnie dla większych jachtów. Wąskie i płytkie wejście może sprawiać trochę kłopotu za pierwszym razem. Okoliczne lasy będą jednak rajem dla grzybiarzy.
Nieopodal Skłodowa możemy wpłynąć na jezioro Święcajty. Przy przeciwnych wiatrach trochę trzeba pochalsować na łączniku. Tutaj koniecznie trzeba zobaczyć historyczny cmentarz z okresu I wojny światowej. Dojdziemy tam zarówno lądem ze wspomnianego już Węgorzewa albo z któregoś porciku na samych Święcajtach. To cmentarz wielonarodowościowy. Mogiły żołnierzy niemieckich, Rosjanie, Polacy. Kaszubi i oczywiście Mazurzy. To wyjątkowe miejsce pamięci i bardzo ciekawej architektury. Watro poczytać na ten temat więcej a potem zobaczyć na własne oczy miejsce tych wydarzeń. Na Święcajtach jest kilka miejscówek, gdzie możemy się zatrzymać na nocleg czy posiłek. Przystań na Kalu lub w Róży Wiatrów pozwoli nam zobaczyć słynną i zabytkową wierzę ciśnień.
Na wschodnim skraju jeziora znajdują się znane wszystkim wodniakom Ogonki i przystań „Ognisty Ptak”. To miejsca z bardzo dobrą infrastrukturą. Odpoczynek przed dalszą żeglugą gwarantowany. Porządny obiad w restauracji i zadbane sanitariaty.
Wracając do Mamr nie sposób nie wspomnieć o Kietlicach. Kultowa miejscówka. Urocza, przyjazna przystań, równie dobra na postój jak te już wymienione.
Opisany akwen jest świetnym pomysłem na weekendowy wypad. Mamry i okolice zapewnią nam wiele atrakcji nawet na trzy – cztery dni. To dobra propozycja dla załóg preferujących krótsze „przebiegi” i chcących przy okazji zwiedzić okolice. Można oczywiście opłynąć wspomniane jeziora w jeden dzień i przenocować w jednym z wymienionych miejsc, ale wydaje się, że sporo nas wówczas ominie. Warto nadmienić, że północna część Mazur o której mowa jest stosunkowo mniej uczęszczana niż jeziora położone niżej geograficznie na mapie, nawet w samym sezonie. Amatorzy żeglowania jesiennego, we wrześniu, październiku a przy ostatnich zmianach klimatu nawet listopadzie mogą liczyć na jeszcze większą samotność. Nie znaczy to jednak, że nie można zorganizować sobie doskonałej biesiady. Pomijając Węgorzewo jest to jednak z pewnością oferta dla wodniaków stroniących od nadmiernego zgiełku, dużych zatłoczonych portów i dyskotek. Ognisko, gitara, przyroda to hasła prędzej charakteryzujące te miejsca. Jeżeli chcemy się całkowicie odizolować, znajdziemy również kilka fajnych przecinek, gdzie można stanąć na kotwicy. To duże jezioro.
O żegludze
Na koniec kilka słów o żegludze. Dno jeziora jest bardzo zróżnicowane z licznymi zagłębieniami i wypłyceniami, część północna jest znacznie głębsza. Dno porasta w większości roślinność często wystająca nad powierzchnię wody a brzegi jeziora przeważnie niskie i podmokłe, w dużej części porośnięte lasem. Pływając na tym akwenie zwracajmy uwagę na mapę i rozstawione znaki kardynalne. To z pewnością uchroni nas przed przykrymi często konsekwencjami braku ostrożności.
Na Mamrach czuć przestrzeń. Może tutaj czasem nieźle powiać, ale z całą pewnością nie nudą.